poniedziałek, 17 grudnia 2007

Gardenia - Halucynacje


Jak ja mogłem przegapić informację, że Gardenia nagrała już trzecią płytę, wydała ją na początku roku i... i mi to umknęło. Na szczęście w dobie internetu co się odwlecze to nie uciecze. W ogóle z zadowoleniem odnalazłem informację, że WSZYSTKIE płyty Gardenii zostały wydane na CD, i dla kogoś, kto kocha ten zespół jest to rewelacyjna informacja! Zamierzam sobie skompletować te nagrania, ponieważ moje kasety już ledwo zipią. No, o ile płyta druga pt. Halucynacje, jakoś jeszcze żyje, o tyle kaseta z płytą numer jeden pomału zaczyna odchodzić w niebyt. Przekatowana, przemaglowana, przesłuchiwana setki razy. Zastanawiałem się więc czy ma sens ta wrzuta, wszak materiał obecnie jest szeroko dostępny i to na kompakcie. Ale mimo wszystko - zdecydowałem się zrippować płytę numer dwa (będzie jej w miarę bliżej do nowego materiału) specjalnie dla Was, którzy Gardenii nie znają, albo przegapili ten krążek, i mam nadzieję, że jeśli się Wam takie granie spodoba, to wykorzystacie poniższe linki.

Kup płyty:
płyta "Gardenia"
płyta "Halucynacje"
płyta III

A myślę, że warto, zwłaszcza po kilku mailach, jakie otrzymałem w ostatnim okresie od ludzi, którzy przeczytali moją recenzję pierwszej płyty: przeczytaj recenzję.

Jak widać ostatnio uaktywnili się Gardeniarze i bardzo dobrze, choć nie wróżę komercyjnego sukcesu kapeli.

Wybrałem kilka ciekawszych cytatów z ich strony, które świetnie opisują okoliczności pisania przez nich muzyki:

Wszystkie [sale prób - przyp. Emanuel] wydają się identyczne na początku, a potem ujawnia się ich specyficzna atmosfera. Są miejsca, gdzie możesz tylko odgrywać utwory, nie jesteś w stanie stworzyć nowych; istnieje jakaś blokada. W naszym przypadku było tak w Medyku. Być może spowodowało to sąsiedztwo klubu – kostnica... Nie wiem. Zawsze w miarę możliwości staraliśmy się (zwłaszcza Alek) nagrywać próby. Te kasety mają niepowtarzalny, niczym nieskrępowany, nastrój. Są „taśmami prawdy”. Nawet jeżeli w godzinnym improwizowaniu znajdujesz potem niezwykłe trzy minuty, to wspaniale. Bo one się nie powtórzą. Zaistniały tylko w tym czasie i tym miejscu.

Tłum zawsze jest anonimowy. Gdy grasz na koncercie z innymi zespołami z reguły występ trwa około trzydziestu minut i kiedy zaczynasz się rozkręcać, trzeba już zejść ze sceny. Muzyka oparta na nastroju i „klimatach” lepiej brzmi w miejscach, które maja własną atmosferę. Ty wytwarzasz ja dźwiękiem, ale też czerpiesz z otoczenia. Gdy grasz „klimaty”, alchemia może zadziałać albo nie. To element ryzyka. Każdy koncert jest inny. Utwory grane na żywo zmieniają się, jest dużo nieprzewidywalnych dźwięków. I chyba o to chodzi – o nieprzewidywalność. Najlepszych koncertów nie pamiętasz, jesteś w transie... Nieważne dla ilu ludzi grasz, grasz dla własnej, egoistycznej przyjemności. Człowiek na widowni, to współuczestnik. Jeżeli jest otwarty na to co mu oferujesz, to dobrze. Jeżeli nie, trudno... Jedne zespoły stawiają sobie za cel osiągnięcie studyjnego brzmienia na scenie, ich ambicją jest odegranie płyty „na żywo”, inne traktują tematy studyjne swobodnie - improwizują, zmieniają. GARDENIA należy do drugiej kategorii. Takie granie wymaga dobrego porozumiewania się, wyczuwania. Bardzo ważny jest skład zespołu. Są ludzie, z którymi możesz grać i tacy, z którymi grać nie chcesz... I nie jest to kwestia techniki czy umiejętności muzycznych. Grał z nami bardzo dobry perkusista, z którym nigdy nie mogliśmy swobodnie improwizować. Wszystko musiał mieć „poukładane”. Nie pasował do nas zupełnie. Zespół rockowy to bardzo specyficzna formacja. Coś jakby udział w podwórkowym gangu. Świadome (lub nie) bezkarne przedłużanie młodości i realizacja młodzieńczych marzeń. W czterdziestoosobowej orkiestrze pewnie nie ma znaczenia relacja między waltornistą a drugim skrzypkiem (mówię czysto teoretycznie, nigdy nie przyjęliby mnie do takiej orkiestry), lecz w zespole wzajemne relacje są ważne. Kiedy słyszę o skłóconych członkach zespołu, którzy nawet ze sobą nie rozmawiają, a każdego wieczoru wychodzą na scenę, bo muszą odwalić kolejną trasę, wydaje mi się to absurdalne... Oczywiście zespół to trochę małżeństwo, zmieniające się z biegiem lat. To realne życie kilku dorosłych facetów ze wszystkimi problemami codzienności. Po latach okazuje się, że grasz z tymi samymi, a jednak bardzo różnymi ludźmi. Wszyscy się zmieniliśmy. Muzyka, która jest ucieczką od rzeczywistości, jest jednocześnie bardzo od niej zależna. Musi być coś, co sprawia, że parę osób spędza czas ze sobą w hałasie, w dymie, w niezbyt komfortowych warunkach.


Więcej tu: oficjalny website


1. Gardenia - 01 halucynacja (3:46)
2. Gardenia - 02 krwawy ksiezyc (2:44)
3. Gardenia - 03 podroze bez konca (4:21)
4. Gardenia - 04 iskra (2:59)
5. Gardenia - 05 labirynt (3:50)
6. Gardenia - 06 nowy horyzont (3:29)
7. Gardenia - 07 ultrafiolet (2:53)
8. Gardenia - 08 dluga lodz (4:42)
9. Gardenia - 09 wysokie trawy (3:15)
10. Gardenia - 10 godzina x (4:15)
11. Gardenia - 11 wahadlo (4:38)
12. Gardenia - 12 iluminacje (6:13)


muzyka do posłuchania

Gardenia:
alek januszewski - gitara, klawisze
marek kanclerz - perkusja
radek nowak - śpiew
wojtek szewko - bas
przemek wójcicki - bas #11
jurek wołochowicz - wiolonczela #11

Brak komentarzy: