wtorek, 25 grudnia 2007

KRUIZ - Kruiz-1

Valeryi Gaina (Val Gaina, Walery Gaina)

Urodził się 25 lipca 1956 roku w Mołdawii, w miejscowości Teleneszty (Tieljenieszty, Telenesty) koło Kiszyniowa (wówczas republika ZSRR). Talent muzyczny objawił bardzo wcześnie, ukończył muzyczną szkołę podstawową i średnią. Początkowo interesował się ludową muzyką mołdawską. Jak sam wspomina w wieku około 14 lat odkrył muzykę Led Zeppelin, Black Sabbath, Jimi Hendrix i postanowił grać rocka.

Po zdaniu muzycznej matury wymienione powyżej postanowienie bardzo szybko zaowocowało powstaniem takich zespołów Valeryiego jak GVAS, Kordinal, Molodyie Golosa, Magistral, w których to szlifował technikę. Miał także okazję dawać koncerty w całym ZSRR od Moskwy aż po m.in. Syberię. Talent Valeryiego został szybko dostrzeżony przez kilku wielkich tuzów ówczesnej sceny rozrywkowej, jak np. Aleksander Barykin czy Władimir Priesniakov, którzy w latach 1982-1987 wielokrotnie zapraszali Vala do wspólnych nagrań na swoich płytach.

Ważną datą jest rok 1980, ponieważ wówczas zespół Magistral przeszedł pewne przeobrażenia w wyniku których założony został KRUIZ. Przez następne 10-lecie KRUIZ odnotował zmiany personalne, stał się rozpoznawalnym zespołem alternatywnym w Związku Radzieckim. W roku 1986 w wyniku tarć personalnych Valeryi zaangażował nowych muzyków do swojego projektu, który miał stać się największym i najbardziej rozpoznawalnym rosyjskim zespołem heavy'n'thrash metalowym wszechczasów. W skład zespołu wszedł perkusista Sergiey Efimov, z którym Valeryi nagrał znakomite demo obsługując wszystkie gitary i bas oraz wokal, a następnie dokoptowany został Fiodor Vasiliev, młodziutki rewelacyjny basista. W składzie tym KRUIZ zagrał kilka tras po Europie (niestety nigdy w Polsce) stając się kulturową sensacją. Wszystkie te działania zaobfitowały m.in. kontraktem z Warner Brothers (WEA Germany) i wydaniem płyt KRUIZ na rynku zachodnim i w USA.

Niestety na przełomie 1989/90 KRUIZ został zawieszony, a Valeryi skoncentrował się na solowym projekcie VALERYI GAINA - GAIN, w którym grała cała czołówka ówczesnej sceny rosyjskiej.

W tym też czasie Valeryi przeprowadził się do USA, Los Angeles. W Stanach jego pasją a zarazem zawodem stała się praca jako realizatora i producenta nagraniowego.

Warto wspomnieć, że w roku 1989 Valeryi wystąpił jako gościnny muzyk na festiwalu Interwizji w Sopocie.

W międzyczasie Valeryi wracał z kolejnymi projektami proponując odkrywczą muzykę, wyprzedając wszystkie bilety od LA do Arizony, stając się bardzo popularnym muzykiem. Projekty te nosiły nazwę KARMA, SDD (Shue String Delilla) i iNSULATED, i miały propozycje od takich koncernów płytowych jak Mercury czy EPIC. W wyniku odejścia młodego perkusisty (16 lat) Valeryi zawiesił te projekty i poświęcił się zasadniczo pracy studyjnej nagrywając przeróżną muzykę, od reklamówek, jingli, muzyki tanecznej, country, po głęboką alternatywę. Nie był to pierwszy kontakt z pracą jako reżyser dźwięku, czy promotor, ponieważ jeszcze w czasach KRUIZ Val pomagał, nagrywał, miksował i promował kilka rosyjskich zespołów, które na fali sukcesu KRUIZ starał się wprowadzić na zachodni rynek (m.in. SHAH, E.S.T.). O jego wybitnych umiejętnościach muzycznych w samych superlatywach wypowiadali się m.in. tacy muzycy jak Lemmy Kilmister (MOTORHEAD), Marty Friedman (ex-MEGADETH), czy Steven Tyler (AEROSMITH)...

W roku 2002 Valeryi dał się namówić na odświeżenie 4 największych przebojów zespołu KRUIZ. Nagrania te zostały zarejestrowane w składzie Val- guitara, voc, Fiodor Vasiliev - bas i Greg Stevens - perkusja. Jako ciekawostkę podajemy, że nagrań dokonano na odległość, a mianowicie: bas w Moskwie, a bębny i gitary z wokalem w Los Angeles.

Technika, wirtuozeria a także niesamowita pogoda ducha Vala zaobfitowała propozycją współpracy ze strony Guitar Technology Institute oraz ESP. Valeryi został zaproszony przez zarząd firmy do serii prezentacji i pokazów gitar tej firmy na największych targach, m.in. EXPO oraz wraz z kilkoma największymi muzykami sceny rosyjskiej promował wyroby firmy ESP w Moskwie 2004. Warto dodać, że choć kolekcja Valeriego wynosi ponad 40 gitar, zdecydował się on na gitarze tej firmy (LTD SC-607) nagrać większość partii na nową płytę projektu GAiNA. Tu też przydała się mu znajomość z Gregiem, gdyż Valeryi zaprosił go do nagrań. Na basie udziela się też gościnnie Sergiey Firsov. Co będzie dalej? Czas pokaże.





Muzyka do pobrania
TT: 37:38
mp3@128kbps
no pass

Jako ciekawostkę wrzucam także wspomniane promo z roku 2002 czyli odświeżone 4 kompozycje KRUIZ:

1. Dalnyj svet (4:12)
2. Mirage (3:24)
3. Piligrim (5:54)
4. Wriemija (4:06)

mp3@160kbps
Muzyka do pobrania

Więcej informacji o Valu i Kruiz po polsku na stronie fanowskiej:

środa, 19 grudnia 2007

Emanuel - Tainted Love

Wiadomo - jest to kawałek pierwotnie grany przez Glorię Jones, coverowany przez wielu artystów, żeby wspomnieć najważniejszych: Soft Cell czy np. Marilyn Manson. Nareszcie wszechświat doczekał się najlepszej wersji tego kawałka (czyli mojej - hihi).

Sometimes I feel I've got to... run away,
I've got to... get away
From the pain you drive into the heart of me.
The love we share seems to go nowhere,
And I've lost my life,
For I toss and turn, I can't sleep at night.

Once I ran to you, now I run from you.
This tainted love you've given,
I gave you all a girl*) could give you.
Take my tears and that's not really all...
Tainted love, ohh, tainted love

Now I know I've got to... run away,
I've got to... get away.
You don't really want any more from me.
To make things right you need someone to hold you tight,
And you think love is to pray,
But I'm sorry I don't pray that way.

Don't touch me please, I cannot stand the way you tease.
I love you though you hurt me so.
Now I'm gonna pack my things and go.
Touch me baby, tainted love


Piosenka dla mojej ukochanej dziewczyny

Zapraszam do ściągania, słuchania i pisania jaki jestem superfajoski i zajefajny.

*) tak, wiem, że jako facet powinienem zaśpiewać tu "boy", ale w przy takim układzie liryka zawsze można pospekulować, że spiewam to dla mojej dziewczyny, która woli dziewczyny hahaha


no i dla śmichu:

poniedziałek, 17 grudnia 2007

Gardenia - Halucynacje


Jak ja mogłem przegapić informację, że Gardenia nagrała już trzecią płytę, wydała ją na początku roku i... i mi to umknęło. Na szczęście w dobie internetu co się odwlecze to nie uciecze. W ogóle z zadowoleniem odnalazłem informację, że WSZYSTKIE płyty Gardenii zostały wydane na CD, i dla kogoś, kto kocha ten zespół jest to rewelacyjna informacja! Zamierzam sobie skompletować te nagrania, ponieważ moje kasety już ledwo zipią. No, o ile płyta druga pt. Halucynacje, jakoś jeszcze żyje, o tyle kaseta z płytą numer jeden pomału zaczyna odchodzić w niebyt. Przekatowana, przemaglowana, przesłuchiwana setki razy. Zastanawiałem się więc czy ma sens ta wrzuta, wszak materiał obecnie jest szeroko dostępny i to na kompakcie. Ale mimo wszystko - zdecydowałem się zrippować płytę numer dwa (będzie jej w miarę bliżej do nowego materiału) specjalnie dla Was, którzy Gardenii nie znają, albo przegapili ten krążek, i mam nadzieję, że jeśli się Wam takie granie spodoba, to wykorzystacie poniższe linki.

Kup płyty:
płyta "Gardenia"
płyta "Halucynacje"
płyta III

A myślę, że warto, zwłaszcza po kilku mailach, jakie otrzymałem w ostatnim okresie od ludzi, którzy przeczytali moją recenzję pierwszej płyty: przeczytaj recenzję.

Jak widać ostatnio uaktywnili się Gardeniarze i bardzo dobrze, choć nie wróżę komercyjnego sukcesu kapeli.

Wybrałem kilka ciekawszych cytatów z ich strony, które świetnie opisują okoliczności pisania przez nich muzyki:

Wszystkie [sale prób - przyp. Emanuel] wydają się identyczne na początku, a potem ujawnia się ich specyficzna atmosfera. Są miejsca, gdzie możesz tylko odgrywać utwory, nie jesteś w stanie stworzyć nowych; istnieje jakaś blokada. W naszym przypadku było tak w Medyku. Być może spowodowało to sąsiedztwo klubu – kostnica... Nie wiem. Zawsze w miarę możliwości staraliśmy się (zwłaszcza Alek) nagrywać próby. Te kasety mają niepowtarzalny, niczym nieskrępowany, nastrój. Są „taśmami prawdy”. Nawet jeżeli w godzinnym improwizowaniu znajdujesz potem niezwykłe trzy minuty, to wspaniale. Bo one się nie powtórzą. Zaistniały tylko w tym czasie i tym miejscu.

Tłum zawsze jest anonimowy. Gdy grasz na koncercie z innymi zespołami z reguły występ trwa około trzydziestu minut i kiedy zaczynasz się rozkręcać, trzeba już zejść ze sceny. Muzyka oparta na nastroju i „klimatach” lepiej brzmi w miejscach, które maja własną atmosferę. Ty wytwarzasz ja dźwiękiem, ale też czerpiesz z otoczenia. Gdy grasz „klimaty”, alchemia może zadziałać albo nie. To element ryzyka. Każdy koncert jest inny. Utwory grane na żywo zmieniają się, jest dużo nieprzewidywalnych dźwięków. I chyba o to chodzi – o nieprzewidywalność. Najlepszych koncertów nie pamiętasz, jesteś w transie... Nieważne dla ilu ludzi grasz, grasz dla własnej, egoistycznej przyjemności. Człowiek na widowni, to współuczestnik. Jeżeli jest otwarty na to co mu oferujesz, to dobrze. Jeżeli nie, trudno... Jedne zespoły stawiają sobie za cel osiągnięcie studyjnego brzmienia na scenie, ich ambicją jest odegranie płyty „na żywo”, inne traktują tematy studyjne swobodnie - improwizują, zmieniają. GARDENIA należy do drugiej kategorii. Takie granie wymaga dobrego porozumiewania się, wyczuwania. Bardzo ważny jest skład zespołu. Są ludzie, z którymi możesz grać i tacy, z którymi grać nie chcesz... I nie jest to kwestia techniki czy umiejętności muzycznych. Grał z nami bardzo dobry perkusista, z którym nigdy nie mogliśmy swobodnie improwizować. Wszystko musiał mieć „poukładane”. Nie pasował do nas zupełnie. Zespół rockowy to bardzo specyficzna formacja. Coś jakby udział w podwórkowym gangu. Świadome (lub nie) bezkarne przedłużanie młodości i realizacja młodzieńczych marzeń. W czterdziestoosobowej orkiestrze pewnie nie ma znaczenia relacja między waltornistą a drugim skrzypkiem (mówię czysto teoretycznie, nigdy nie przyjęliby mnie do takiej orkiestry), lecz w zespole wzajemne relacje są ważne. Kiedy słyszę o skłóconych członkach zespołu, którzy nawet ze sobą nie rozmawiają, a każdego wieczoru wychodzą na scenę, bo muszą odwalić kolejną trasę, wydaje mi się to absurdalne... Oczywiście zespół to trochę małżeństwo, zmieniające się z biegiem lat. To realne życie kilku dorosłych facetów ze wszystkimi problemami codzienności. Po latach okazuje się, że grasz z tymi samymi, a jednak bardzo różnymi ludźmi. Wszyscy się zmieniliśmy. Muzyka, która jest ucieczką od rzeczywistości, jest jednocześnie bardzo od niej zależna. Musi być coś, co sprawia, że parę osób spędza czas ze sobą w hałasie, w dymie, w niezbyt komfortowych warunkach.


Więcej tu: oficjalny website


1. Gardenia - 01 halucynacja (3:46)
2. Gardenia - 02 krwawy ksiezyc (2:44)
3. Gardenia - 03 podroze bez konca (4:21)
4. Gardenia - 04 iskra (2:59)
5. Gardenia - 05 labirynt (3:50)
6. Gardenia - 06 nowy horyzont (3:29)
7. Gardenia - 07 ultrafiolet (2:53)
8. Gardenia - 08 dluga lodz (4:42)
9. Gardenia - 09 wysokie trawy (3:15)
10. Gardenia - 10 godzina x (4:15)
11. Gardenia - 11 wahadlo (4:38)
12. Gardenia - 12 iluminacje (6:13)


muzyka do posłuchania

Gardenia:
alek januszewski - gitara, klawisze
marek kanclerz - perkusja
radek nowak - śpiew
wojtek szewko - bas
przemek wójcicki - bas #11
jurek wołochowicz - wiolonczela #11

piątek, 14 grudnia 2007

Proletaryat - Live in Jarocin '92


Jako zajawkę przed najnowszą płytą zespołu Proletaryat - ReC - dziś coś ciekawego, archiwalnego ale... wydaje mi się, że warto. Zrippowany zapis koncertu kapeli, która w tym roku obchodziła dwudziestolecie swojej działalności (tak, tak! to już 20 lat) z festiwalu Jarocin 1992. Już z Pniakiem na bębnach...
– Piotr Pniak to człowiek, który zastąpił waszego dotychczasowego perkusistę, Zbigniewa Marczyńskiego. Dlaczego?

– To był moment, kiedy chcieliśmy zrobić krok do przodu. A nasz poprzedni perkusista był facetem, któremu Olej z Kacprem pokazywali jak ma grać, gdzie jakie przejścia i tak dalej... Tak nas to zmęczyło, że w końcu zdecydowaliśmy się na zmianę. Kiedyś, na naszym pierwszym koncercie poznaliśmy znakomitego bębniarza. Potem próbowaliśmy nawet z nim grać, ale on uznał, że nie ma czasu na takie głupoty, jak Proletaryat. To był Pniak. I przed „Czarnymi szeregami” zgłosiliśmy się do niego jeszcze raz – wtedy się zgodził. Powiedział, że ma dość klepania w ramię: wszyscy przychodzili, klepali go, mówili „zajebiście grasz” i nic z tego nie wynikało. Przyszedł na próbę, zagrał „Tienanmen” i wymiękliśmy. Było o niebo lepiej. Potem mogliśmy robić takie numery, jak „Czarne szeregi” czy „Ofiarny stos”. Z poprzednim bębniarzem było to niewykonalne.
(teraz rock; 1997-07)

Podczas koncertu (ok. 25 minut) zespół zaprezentował 4 wówczas premierowe piosenki: Mój Pokój, Czarne szeregi, Johnny B. Good oraz Nadine (obie autorstwa Chucka Berry'ego, tu z węgierskimi lirykami). Jakość nagrania oceniam na bardzo dobrą (dźwięk mono, dwukanałowy, ale bez szumów, gitara mogłaby być ciut głośniej, ale jest słyszalna). Zresztą oceńcie sami. Napewno materiał może być przydatny dla początkujących perkusistów - bardzo dobrze brzmiące gary...

Proletaryat - To my ziemi naszej sol (3:11)
Proletaryat - Hej naprzod marsz, Proletaryat (1:35)
Proletaryat - Tienanmen (2:20)
Proletaryat - Moj pokoj (2:49)
Proletaryat - Mamy przeszlo 1000 lat (2:49)
Proletaryat - Czarne szeregi (3:43)
Proletaryat - Johnny B Good (2:35)
Proletaryat - Nadine (3:14)
Proletaryat - Pokoj z kula w glowie (2:33)

muzyka do pobrania

Ówczesny skład:
Tomasz "Oley" Olejnik (ur. 11. 01. 1965r.; wokal)
Dariusz "Kacper" Kacprzak (ur. 21. 04. 1967r.; gitara basowa)
Jarosław "Siemion" Siemienowicz (ur. 26. 09. 1964r.; gitara)
Piotr "Zwierz" Pniak (ur. 31. 03. 1971 r.; perkusja)

website: www.proletaryat.com.pl

środa, 12 grudnia 2007

Heresy - Kingdom of Tire (1998)


HERESY - "Kingdom of Tire" (MC, split z CICATRIX "Disable")
Novum Vox Mortis 1997

Nie będę ściemniał. Zielu był moim przyjacielem. Poznaliśmy się na studiach i po paru latach kontakt nam się urwał. Została mi po nim demówka wydana przez Novum Vox Mortis. Pamiętam okoliczności jej nagrań i wydania, jak dziś pamiętam mistyczne koncerty Heresy przeobrażonego po to, by uciec od materiału nagranego pod feralnym szyldem Oblivion.

Muzycznie jest to death/black metal, który w tamtych latach był ekstremum, a mimo wszystko udawało się z nim organizować większe koncerty w warszawskich klubach. Nagrany w Selani brzmi piekielnie mocno i jest dopracowany w każdym bez mała szczególe, choć dwa ostatnie numery brzmią dużo inaczej niż trzy pierwsze – powodem było życzenie wydawcy, by muzycy dograli jeszcze trochę materiału, aby był sens wydać im splita. Z głośników dobiega mnie rzeźnia spod znaku Brutal Truth, Morbid Angel i Vadera itp. Pięć numerów to wystarczająca dawka by potem przez kilka godzin zbierać swoje oczy i szczękę z podłogi. Służy temu zdecydowanie agresywna, techniczna i brutalna muzyka, której towarzyszy niezły growl odkryty podobno przez wokalistę/gitarzystę przypadkiem i z konieczności, kiedy odszedł (albo delikatnie mówiąc został oddelegowany) od nich jakiś czas przed nagraniami wieloletni wokalista. Słychać tu zaangażowanie i nienawiść do religii chrześcijańskiej w każdym słowie. Hm. Słowa jak słowa. Każdy lubi to, co lubi.

Tomek - Guitar, Vocals
Marcin - Guitar
Rafał - Bass
Artur - Drums

1. Universe 03:35
2. Master of Pleasure 03:12
3. Kingdom of Tire 05:05
4. Godhard 04:35
5. Gloria Damnationi 03:40


Selani Olsztyn, 1997

obadaj tu

wtorek, 11 grudnia 2007

Metal Church na dobranoc

Metal Church - Gods of the second Chance




In an act of desperation, he put a gun to his head
In his mind confusion, nothing but delusion,
thinking he was better off dead
No one to be his savior,
from the vices he made
Voices callin' to him, left his life in ruins,
drugs have led his mind astray
God, don't you hear me?
God, don't you care?
Cause if you did, my friend,
you wouldn't leave me hangin' on this way
Somebody turn on the lights,
somebody give me some air
I'm in the middle of a nasty situation that is leading me on nowhere
I gotta hear you tonight,
I gotta know that you care
You got me down on my knees and I'm praying
and I gotta know you're really out there
The second hand is ticking, time moves ahead
Feel the shadows breathing, whispering and seething,
dealing inside my head
A Candle flame before me, flickers in dance
As I sit here praying,
hoping that I'm swaying the Gods of second chance
All cry to heaven,
all cry for truth
And while we wait for lights and thunder,
the devil is on the loose
Somebody turn on the lights,
somebody give me some air
I'm in the middle of a nasty situation
that is leading me on nowhere
I gotta hear you tonight,
I gotta know that you care
You got me down on my knees
and I'm praying and I gotta know you're really out there


przecudowna płyta -> Hanging in the Balance - szukajcie jej!

Geisha Goner - Hunting for the Human

Geisha Goner to było zjawisko terroryzujące matki i ich wiernopoddańczych thrashowi synów! Takim kultem w Polsce chyba nie była otoczona żadna technicznie grająca thrash załoga. Po sporym sukcesie pierwszego krążka Catching the Broadness, w 1994 roku wyszła płyta jeszcze dziwniejsza - Hunting for the Human. Zwłaszcza za sprawą dziwnego brzmienia, ubogiego jak na thrash, a jednocześnie za sprawą muzyki pokręconej, niemal thrashjazzowej. Niestety wiele osób urodzonych w późniejszym okresie miało problem z dotarciem do tego, ponieważ materiał wydany został pierwotnie tylko na kasecie. Postanowiłem więc (znowu na prośbę kilku osób) wykonać ripa z posiadanej przez siebie kopii - mam nadzieję, że mimo lekkiego szumu, pokaże ludziom, którzy nie mieli obcować z ich muzyką - możliwości zespołu. Jednocześnie zachęcam do szukania reedycji dokonanej przez dywizję Kot (o ile pamiętam w 2002 roku, niestety ja nie jestem w posiadaniu tego wydawnictwa)...

  • Geisha Goner - Hanko (2:54)
  • Geisha Goner - Hells Of Sorrow (4:59)
  • Geisha Goner - Cemetary Fulfilment (4:48)
  • Geisha Goner - Dreams (3:39)
  • Geisha Goner - Hunting For Souls (4:30)
  • Geisha Goner - wąbaęhy beąthian (0:37)
  • Geisha Goner - s.f.a.a.p. (4:18)
  • Geisha Goner - dickharmonic (2:43)
  • Geisha Goner - Galapagos (leave me alone) (0:14)
  • Geisha Goner - No Arrowhead Bridge (4:08)
  • Geisha Goner - Human (5:05)
  • Geisha Goner - Good Bye, Goner, Good Bye (3:51)
  • Geisha Goner - Angel (7:11)
Ludzie:
Maciek Taff : wok.
Marcin Kleiber : bs
Marek Szcześniak : gitara
Roman Batyra : gitara
Pawel Gawrychowski : gary

poniedziałek, 10 grudnia 2007

Opera - 1987-1988



Opera była ciekawym projektem(?) muzycznym osieroconych przez Grzesia Ciechowskiego członków zespołu Republika oraz Roberta Gawlińskiego, któremu dopiero co sypnął się zespół Madame. Madame to inna historia, Opera zaś to zjawisko bardzo ciekawe, osobiście nawet nie mam pomysłu do czego to porównać. Na pewno nie jest dobrym powiedzieć, że brzmieli jak skrzyżowanie Republiki z Wilkami, bo to jest chybione. Gawliński zawsze angażował się w projekty muzyczne, które zawsze miały związki z jakimś rock'n'rollowym szamanizmem.

Skład zespołu Opera





Robert Gawliński – śpiew; Sławomir Ciesielski – gra na bębnach; Zbigniew Krzywański – gra na gitarze; Paweł Kuczyński – gra na gitarze basowej; Jacek Rodziewicz – gra na instrumentach klawiszowych

Zwolennikom new romantic/cold wave tudzież fanom talentu Gawlińskiego, ta płyta obcą być nie powinna, ale wiem z doświadczenia, że z jej znajomością jest cieniutko. Nadto kolega poprosił mnie, żebym zrippował swoją kasetę ponieważ nie słyszał tego od lat - co z przyjemnością czynię...

Od siebie napiszę, że moim ulubieńcem na tej płycie jest przede wszystkim utwór Płonie ogień - poganizujący (?), śliczny...


płonie ogień nad wielką wodą
znów tańczą ludzie dla swego boga
płonie ogień nad wielką wodą biały ptak
wraca do domu do swoich gniazd...

Przecież to cudowny tekst jest, a Robert jest wybitnym tekściarzem. Stron poświęconych Robertowi jest w sieci bardzo dużo. Zapraszam was więc do posłuchania, podjęcia decyzji czy chcecie zakupić sobie ten album (a można go jeszcze gdzieniegdzie dostać). Mam nadzieję, że mój rip - choć z kasety (a może w tym tkwi klimat mojego słuchania starej muzyki - ach ten szumik przesuwanej taśmy) zachęci Was do dalszych działań.

  • Opera - caly czas mowie do siebie (3:08)
  • Opera - plonie ogien (4:24)
  • Opera - andzahar (4:59)
  • Opera - dzikie kwiaty (3:39)
  • Opera - komu moja twarz (3:35)
  • Opera - nie zabijajmy choc siebie (5:01)
  • Opera - nigdy ci tego nie pozwole zobaczyc (2:30)
  • Opera - ocali cie arka (4:26)

TT: 31 min 42 sec
kbps@160
muzyka do przesłuchania





niedziela, 9 grudnia 2007

Warrior Soul - punk czy komera?

Jak dla mnie Warrior Soul byli zawsze kapelą punkową, nie tyle pod względem muzyki - bo czymże jest muzyka punkowa, zjawisko niedefiniowalne - byli punkowcami bo jechali ze sceny ostro na establishment, opisywali zjawiska społeczne, nawoływali do swoistych rewolucji no i nie mieli - mimo długich włosów liryków o dupach i elfach.
The Wasteland



Nawet ich ballada nie jest typową balladą, wszak opiewa to, że nawet jak jesteśmy życiowymi pierdołami, to i tak wszyscy jesteśmy piękni i tego trzeba się trzymać...
The Losers


Poza tym no ok. Muzycznie może i jest to jakiś przyciążony rock'n'roll ale spójrzcie na pasję z jaką ten koleś wyrzuca teksty, w które wierzy... (skąd wiem że wierzy? ech, poszukajcie jego wypowiedzi prasowych).
Love Destruction


Dla mnie to jest punk i jak widać panowie w 2007 roku nadal mają się świetnie. Mam nadzieję, że przyniesie to nową, ostrą i przygrzmoconą płytę. Tu grają Punk and Beligerent świetny stary kawałek.



Na koniec moich rozważań, jako bonus wrzucam mało znany kawałek z mało znanej ich płyty (wydanej tu i ówdzie jako Add & Odds a jeszcze gdzie indziej, gdzie można było dać prawdziwy tytuł Fucker) - Last Decade Dead Century. Rip z mojej wysłużonej kasety, moim zdaniem prawdziwa perełka z tego wydawnictwa z kawałkami niepublikowanymi, wersjami z dem itp.

Last Decade Dead Century

słuchać głośno i wciąż wierzyć w sens

sobota, 8 grudnia 2007

Arena Poznań '91 (23 X 1991) - Bootleg - Brygady Kryzys i Kolaborantów

23 października 1991, Arena, Poznań. Bootleg.


Koncert ten transmitowany był przez TVP, i o ile zespoły takie jak Armia czy Proletaryat zrobiły mądrze wydając te koncerty o tyle w przypadku zespołów otwierających sytuacja była trochę inna. Kapele te miały po 15 minut na występ, więc nie było większego sensu wydawać tego osobno. Koncert rejestrowałem na magnetofonie. Mam także nagrany występ zespołu Kobranocka, który jednak nie pasował mi do Brygady Kryzys i Kolaborantów stylistycznie, więc jeśli będzie odzew to dodatkowo dorzucę to w osobnej paczce.


Udało mi się zachować lekko ponad 15 minut koncertu powracającej po wieloletniej przerwie Brygady Kryzys (bodaj to był ich drugi lub trzeci koncert po reaktywacji). Podczas ich grania pod sceną wszczęta została rozróba i niestety włączyłem pauzę podczas jej trwania - ale Brygada Kryzys przerwała występ i Lipiński wraz z Brylewskim wygłosili krótkie przemowy, których konkluzją było stwierdzenie, że nie chcą by "faszyści przychodzili na ich koncerty"; początek tej rozróby został przeze mnie złapany od 1:22 kawałka Except One. Trochę dziś żałuję, że włączyłem pauzę - dziś takie nagranie miałoby dodatkową wartość archiwalną.



Podobnie udało mi się wychwycić cały występ Kobranocki (niemal równo 15 minut). Podczas ich występu na szczęście obyło się bez zadymy, a Kolaboranci zagrali bardzo dobrego seta. Praktycznie cały ten występ został tak ułożony, że zagrali 7 dobrych żywiołowych, ostrych tekstowo kawałków - i aż szkoda, że organizatorzy nie dali im więcej czasu (oczywiście ta sama uwaga dotyczy i Brygady Kryzys, których wykonanie To co czujesz na tym koncercie przez długi czas było dla mnie lepszym niż wersja studyjna).

Mam nadzieję, że i tym razem znajdą się ludzie, którzy ucieszą się z tego ripa. Wiem, że management Brygady Kryzys nie lubi jak się publikuje bootlegi z koncertów B.K. Jednak uznałem, że szkoda nie pokazać ludziom jak świetną orkiestrą rockową była w tamtym czasie kapela. Tym bardziej, że jednak żywotność mojej kasety jest ograniczona, i póki jeszcze można z niej było coś wykrzesać, warto oddać to ludziom.


Zawartość paczki to oprócz 11 plików mp3, kilka fotek, loga zespołów. Stwierdziłem, że tym razem nie dodam pliku z podstawowymi informacjami na temat zespołów, wszak warto zawsze zajrzeć na ich strony oficjalne, które istnieją, wpisać się do księgi gości i poczytać zawarte na nich materiały. Zresztą nie wierzę, że mogą być ludzie którzy nie znają tych dwóch świetnych kapel.

  1. Brygada Kryzys - To co czujesz (5:00)
  2. Brygada Kryzys - Too Much (3:06)
  3. Brygada Kryzys - Except One (3:28)
  4. Brygada Kryzys - Wojna (4:22)
  5. Kolaboranci - Im predzej to pojmiesz (1:55)
  6. Kolaboranci - Transparenty (2:02)
  7. Kolaboranci - Czy teraz jest inaczej (2:10)
  8. Kolaboranci - Polnoc (2:06)
  9. Kolaboranci - Pociag do Hollywood (2:13)
  10. Kolaboranci - Czystosc gatunku (1:48)
  11. Kolaboranci - Dajcie go tutaj (2:24)

Tytuły piosenek Kolaborantów częściowo pochodzą ode mnie.

kliknij tutaj

Całość prezentowanego nagrania trwa 30 minut i 34 sek. Pliki mają bitrate: 320 kbps. Jeśli zwróci się do mnie ktoś z rzeczonych zespołów, bardzo chętnie udostępnię im to nagranie na kasecie, może uda im się z tej taśmy wycisnąć więcej niż mi, chociaż myślę, że lepiej byłoby im pobuszować w archiwach TVP - na pewno ten koncert jest tam gdzieś przechowywany i to być może nawet w stereo.

Oficjalne strony:
www.brygada-kryzys.art.pl/ - oficjałka Brygady Kryzys
http://tomqpl2.webpark.pl/ - oficjałka Kolaborantów

piątek, 7 grudnia 2007

ACRIMONY (Pol) - In Unknown Direction


Naszło mnie, oj naszło na posłuchanie tej starej polskiej kapeli, nietuzinkowej, oryginalnej, dziwnej, ciekawej... Najpierw przeszukiwałem ocean odmętów internetowych, ale nie znalazłem nikogo, kto by zrippował ten materiał do mp3. Kapela, pochodząca z Łodzi, jest obecnie zapomniana; nagrała tylko jedną płytę, wydaną zresztą jedynie na kasecie i to przez firmę Baron Recs. która nie miała w owym czasie opinii najuczciwszej. Jak było naprawdę nie wiem, wiem tylko że zespół mimo nowatorskiej jak na polską scenę propozycji przepadł. Dziś trudno nawet spotkać kogoś, kto jeszcze pamięta o tym bandzie, zazwyczaj są to ludzie od lat siedzący w polskim metalu, często dziś około trzydziestoletni dawni metalowcy z Łodzi. Ale trudno znaleźć na temat tego zespołu jakiekolwiek informacje w polskim usenecie. Nie ma i koniec.

Więc napiszę, to co wiem. Zespół nagrał ten materiał w roku 1991, a w roku następnym udało się mu podpisać papiery z Baron Records na wydanie kasety. Kaseta owa, co widać na ilustracji miała doklejaną przez zespół naklejkę z napisem "Techno Thrash For The Thinking", i można uznać ten slogan, za odautorskie zdefiniowanie ich stylu. W owym czasie było kilka kapel grających odmianę metalu zwaną tech thrashem, thrashem technicznym lub progresywnym. ACRIMONY dodało do tego stylu jeszcze element "for thinking"... Zespół ten polecił mi kiedyś pod namiotami jeden metalowiec z Łodzi, którego ksywy nie pamiętam - i opowiadał mi co się dzieje na ich koncertach, kiedy grają z typowymi zespołami metalowymi. Kiedy przychodził ich set, publiczność stawała i nie bardzo wiedziała jak się zachowywać, pogować przy tym się nie dawało, rozdziawiali więc swoje paszcze i tępieli. Opowiadał mi także, że kiedy ich materiał był recenzowany w Thrash'em All albo Metal Hammerze, któryś recenzent pokusił się na sformułowanie w tytule ...wyrwać się z ludzkiego gówna - życzył bowiem sobie, by temu albumowi dać szansę, choć wiedział, że publiczność nie jest jeszcze przygotowana na taką odmianę metalu. Informacje te cytuję z pamięci, nie można ich zweryfikować na tę chwilę, ale mam nadzieję, że na kilku forach dyskusyjnych, gdzie rzuciłem temat tej kapeli, zaczną się pomału odzywać ludzie, którzy ich jeszcze pamiętają...

Postanowiłem więc udać się na swoją werandę i ściągnąć kilka zakurzonych pudeł z kasetami. Kasetę, wysłużoną, zapomnianą, odnalazłem w przedostatnim (wy też tak macie, że jak czegoś szukacie to zwykle znajduje się w ostatniej kieszeni albo w ostatniej szufladzie?). Pogrzebałem w gratach i wygrzebałem jakiś stary walkman, całkiem nowe - nierozpakowane jeszcze przewody i spróbowałem zgrać to na komputer. Udało się, lecz materiał jest trochę zaszumiony. Próbowałem ten szum zgubić, ale dźwięk był dużo gorszy więc zdecydowałem się wrzucić to jak jest.

Acrimony (Pol) - In Unknown Direction

Baron Records; 1992

Recorded and mixed at CCS Studio, Warszawa - March 1991; Cat. nr. BJ-MJ 753
1.Entering01:03
2.Peace of Mind04:09
3.It Stands to Reason05:21
4.Level of Absolute04:19
5.When Night is Falling05:33
6.What's that Light03:14
7.Nothing of the Kind06:16
8.Y.R.U.B.Z.02:30
9.Digital Frying-Pan for Disindustrialization of Night Dreams07:25
Total playing time39:50


kliknij tutaj

bitrate: 320 kbps
size: 95MB
TT: 40 min
no pass

W paczce dodatkowo odnajdziecie podstawowe informacje o zespole, logo, zdjęcie i mały skan okładki. Mam nadzieję, że sprawię tym ripem trochę frajdy starym thrashards, a może znajdzie się nawet ktoś, kto tym materiałem się zainteresuje i zrobi jego re-edycję, już na CD? Fajnie by było. Czego życzę sobie i wam mniej więcej tak samo, jak by Legia była mistrzem!

Ps. Z ostatniej chwili. Już zaczęły napływać do mnie informacje od starych metal maniax.
Wywiad do poczytania z Thrash'Em All
http://rapidshare.com/files/74891593/Acrimony.rar.html


oraz notka:



(Serdeczne dzięki Stunt, Sarah, Benek!)

wtorek, 4 grudnia 2007

Zajebiszczy post numer dwa




A oto moja aktualizacyjna fota z kolejnym piwem klubowym - tym razem los padł na piwo Piast wrocławski - który uczcił specjalnie 60 lecie klubu WKS ŚLĄSK Wrocław. Cała Polska w cieniu Śląska...

Dziękuję za wszystkie komentarze do pierwszego posta. Są bardzo budujące - teraz już wiem, że warto stawiać blogi. Ino jeszcze nie wiem po co...

Dodaję jeszcze fotę mojej córki i już mam kulowego bloga.

sobota, 1 grudnia 2007

Witam - post próbny


Otóż założyłem sobie bloga, chociaż nie wiem kompletnie po co, ale może jeszcze mi się to miejsce do czegoś przyda. Zobaczymy. Narazie proszę w komentarzach o propozycje - do czego można wykorzystać tegoż blogasa.


Na marginesie pragnę pozdrowić wszystkich moich kolegów z Legii Warszawa, Widzewa Łódź, Górnika Zabrze, ŁKS, Polonii Bytom, Ruchu Chorzów, Czarnych Pyskowice, KS Warszawianki, Lecha Poznań i Zawiszy Bydgoszcz.